Blog

Trudne dylematy nas czekają w czasie tegorocznych Świąt.

Autor: 
Paweł Białęcki
Trudne dylematy nas czekają w czasie tegorocznych Świąt.

Piątkami. Tak będziemy wchodzić do domów rodzinnych podczas świątecznych odwiedzin. ze względu na rygory pandemiczne. Czy będziemy wchodzić kwintami? Nie, ponieważ, mimo prostego skojarzenia z liczbą -  kwinta to interwał, więc przerwa,. Zatem moglibyśmy wchodzić piątkami z kwintami, jeżeli pomiędzy 5 osobami wchodzącymi gęsiego zostanie zachowany dystans. Będziemy? Zapewne powinniśmy. Ale jaki to dystans? Kwinta czysta to siedem półtonów, nie wiem czy możemy przełożyć to na odległość w metrach, ale gdyby to miało być siedem metrów - niewielka rodzina musiałaby się spotkać na stadionie, a wiadomo, że ten zajęty. Trudne dylematy nas czekają w czasie tegorocznych Świąt.

Jeden z najgorszych, jaki spotyka fana win, to chwila, kiedy pojawia się na stole (albo co gorsza już na nim stoi przyklejona wstążką do palącej się świeczki jako dekoracja otulona kołderką ze świerkowego truchła) butelka podłego płynu, który zapewne będziemy musieli otworzyć i skomentować.
Czy należy przynieść ze sobą własne wino? Zależy jak jesteśmy umiejscowieni w rodzinnej hierarchii. Jeżeli wysoko - to narażamy się na szepty (słychać słowo “snob”), jeżeli nisko - narażamy się jeszcze bardziej, na krytykę ze strony wyżej wymienionego snoba.

Częstym niefortunnym kryterium jest cena butelki. Wszystkim znane są ceny sklepowe, najniżej stoi prosta wódka, nią serc nie zdobędziemy. Potem wódka dobra - może teść się ucieszy bezgłośnie, nie okazując radości specjalnie, tylko będzie tuptał pod stołem. Następnie kolorowe wynalazki - whisky, rum, brandy. Niewątpliwie tymi ostatnimi zdobędziemy punkty, ale jak to pić do jedzenia?

No i wino - najczęściej na stole w cenie podłej wódki, ale już szlachetne bo to przecież “wino”. Nawet wino za 20 złotych szerzy falę kosmopolityzmu. A kiedy ktoś ciekawy - ponieważ my zawsze przynosimy wino - zapyta o cenę naszego - lepiej zaniżać. Nie przewiduję szerokiego spektrum zrozumienia dla butelki porządnego Włocha, czy Francuza w cenie 200 złotych. Wypowiedziana przez mnie cena Vendange Tardive 2011 od bardzo dobrego producenta, czyli właśnie 200 złotych, w sekundę zmiotła przyjazne uśmiechy całego stołu. Mimo, że tyle kosztuje przyzwoite whisky, wydać 200 zł na wino to jak wydać majątek na czołg ze styropianu.

Jedzenie. Ta bramka może nas uratować i serdecznie polecam poskładać nieupierzone myśli głównego szefa kolacji wigilijnej z winami, przynajmniej będzie szef kuchni będzie po naszej stronie podczas wymiany zdań.

Najwłaściwszą butelką, najbardziej uniwersalnym (to fakt!) połączniem jest - nie, nie Riesling, ale blisko,-  Chenin Blanc
Dookoła Rieslinga w Polsce narosło już tyle nieścisłości, że tłumacząc dlaczego wolimy kabinetta od auslese, stracimy połowę Kevina*. Chenin jest lepsze,  nie nastręcza problemów identyfikacyjnych, a jest świetnym, krystalicznym winem o cytrusowej, mocno pierwotnej i niezakłóconej nucie. Polecam Chenin Wild House z winnicy Wilderberg. Świetny z kapustą, lekkimi rybami ( może w galarecie), pasztetem (dodatkowe punkty) i barszczem.

Jeżeli lejce rodzinnych powozów trzyma osoba lubująca się w herbacie z miodem i z cytryną (powinniśmy to wiedzieć na etapie planowania świątecznych odwiedzin), wtedy faktycznie przynieśmy Riesling, lekki jak piórko, w stylu off-dry. Możemy wycelować z Zeppelina od Maxa Richtera – to świeże i owocowe wino będzie gładko popychało każdą rybę, ale podium zdobędzie przy pierogach. Uwaga na pijalność, wino ma zaledwie 10% alkoholu i naprawdę „łatwo wchodzi”.

Na ile byśmy nie kombinowali z białym, najczęściej od połowy imprezy i tak leci czerwone - dla dorosłych. Największą trudnością tutaj będzie  nie dobór do potraw, ale do osób jedzących. W sumie takie powinna być maksyma sommelierów. Wino czerwone jednocześnie lekkie i ciężkawe, owocowe, ale nie za kwasowe.

Piemoncka Barbera spełni znakomicie te wymagania, soczysta, pijalna, cierpka, ale z dość obłym garbnikiem. Nie pozostawi suchego wióra w ustach na świąteczne śniadanie następnego dnia. 
Kto musi kupić szybko i skutecznie, po drodze nawet - trudno nie wspomnieć dyskontów, które podnoszą do walki o nasze wina dość ciężkie miecze. W jednym świetne Vinho Verde, w drugim całkiem niezła selekcja węgierskich białych i czerwonych. Dużo butelek zostało dla Was sprawdzonych – rekomendacji szukajcie w odmętach internetu i fachowych inicjatyw ;-)

 

 

 

*chodzi o film „Kevin sam w domu”

Nasi partnerzy